Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Pandemia w Koalicji Obywatelskiej
Gdy przed rokiem Borys Budka przejmował z rąk potrójnego przegranego, Grzegorza Schetyny, okręt pod nazwą Platforma Obywatelska, wielu odetchnęło z ulgą i nadzieją. Działacze partii widzieli bowiem, w nieskalanym politycznym brudem, przebojowym polityku, rycerza na białym koniu, który ich zdaniem, narodził się tylko po to, by zbawić KO. Mit ten jednak prysł bardzo szybko, zanim jeszcze zdążył dotrzeć do świadomości szerszej publiczności.
Zaczęło się od nieudanej inauguracji kampanii prezydenckiej, a potem było już tylko gorzej. Do dziś politolodzy łamią sobie głowy, co takiego skłoniło Budkę do wystawienia w prezydenckim wyścigu tak fatalnej kandydatki, jaką była Małgorzata Kidawa – Błońska. Jest to bowiem polityczka, której brakuje dosłownie wszystkiego: od rzucającego się w oczy braku programu, przez brak politycznego zaplecza, do tego dochodzi jeszcze brak umiejętności PR-owskich, na braku charyzmy kończąc. To po co więc Koalicja Obywatelska zgodziła się na tę kandydaturę. Po co Budce była ona potrzebna? No chyba jedynie po to by ją skompromitować. Budka bowiem, podobnie jak Kaczyński, wciąż obawia się, że we własnych szeregach wyrośnie mu konkurencja. To chyba dlatego nie postawił od razu na Rafała Trzaskowskiego. Tyle, że akcja z podmianą kandydatki na kandydata wyszła fatalnie i dziś to właśnie Budkę ta sytuacja obciąża najbardziej.
Początek nowego roku miał być dla Budki i PO nowym otwarciem. Wszak to czas rocznicy utworzenia tej partii. I znowu nie wyszło! Wśród działaczy można usłyszeć wytłumaczenie, które brzmi trochę jak slogan, że to przez pandemię. Cóż, może i tak. Pandemia, jak wiemy to szybki, niekontrolowany rozwój jakiejś choroby (często) zakaźnej, cechujący się dużą zaraźliwością, ale niską śmiertelnością. Dziś KO trawi choroba wypalenia, nieufności i dziwnych animozji. W efekcie czego masowo odwracają się od niej wyborcy, odchodzą też z jej szeregów kolejni politycy, choć, tak jak przy pandemii skala nie jest aż tak duża. Dziwić może natomiast dlaczego mózg tego organizmu – Borys Budka – nie włącza mechanizmów obronnych. Może dlatego, że KO jest już, jak to określiła Eliza Michalik, politycznym trupem? Po śmierci klinicznej mózg jeszcze działa, natomiast z ciała już nic nie będzie, dlatego poszczególne jego części (posłanki Mucha i Henning – Kloska, oraz senator Bury) zostały przeszczepione do innego bytu, do Polski 2050.
Szumnie zapowiadany jubileusz dwudziestolecia PO był jednak cichy i spokojny. Przede wszystkim dlatego, że Borys Budka i Rafał Trzaskowski nie mieli wyborcom nic do powiedzenia… No może oprócz owej, enigmatycznej propozycji koalicji 276. Liderzy PO zasugerowali, że cała opozycja, wraz z pięcioma sprawiedliwymi od Gowina może wspólnie obalić rząd Zjednoczonej Prawicy, a po przyśpieszonych wyborach zdobyć większość dającą możliwość odrzucania prezydenckiego weta. Problem jednak w tym, że w ów plan nie zostały wtajemniczone nawet ugrupowania tworzące Koalicję Obywatelską, nie mówiąc już o innych partiach opozycyjnych. Jak zatem z takim nastawieniem do swoich partnerów Borys Budka chce budować relacje i tworzyć jakikolwiek polityczny plan z ludźmi od Gowina?
Budce nie idzie też układanie programu. Na tragiczną sytuację przedsiębiorców, spowodowaną przedłużającym się lockdownem, KO ma propozycję powrotu do handlu w niedzielę. Na protesty kobiet i znieczulicę PiS odnośnie rodzenia martwych płodów, lub dożywotniej opieki nad głęboko upośledzonymi, KO proponuje aborcję na życzenie. Na nieudolną walkę rządu z Covidem, KO organizuje kontrole w ministerstwie zdrowia. To wszystko śmiechu warte! Chyba uczeń szkoły średniej w ramach lekcji wiedzy o społeczeństwie napisałby lepszy program…
Co się zatem stało ze zbawcą Platformy? Nie ma go, bo być może nie ma już co zbawiać? Może za chwilę okaże się, że ci, którzy porzucili swe szyldy na rzecz wzięcia w platformerskie kamasze, zrobili to za szybko… Teraz, jak się wydaje i Nowoczesna i Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej toną na podziurawionej łajbie pod nazwą KO razem z Platformą. Chyba, że w porę przypłynie kolejna szalupa.
Dr Marcin Jurzysta – politolog, doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki i nauczyciel w III LO w Rzeszowie.