Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Polski yuppie – czyli przedstawiciel klasy średniej
Często w dyskusjach ekonomistów, polityków, socjologów, psychologów oraz wszystkich, którzy zawodowo zajmują się badaniem życia społecznego lub też jego kreowaniem, pada określenie „klasa średnia”. Jak nieostre jest to określenie, pokazuje raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego z 2019 roku. Według niego znaczna część osób pracujących zawodowo może zaliczać się do klasy średniej. Co to zatem jest klasa średnia i kto do niej należy?
By mieć jasność co do terminologii, warto na wstępie odróżnić reprezentanta klasy średniej od przedstawiciela nowobogackiej elity (o ile o elicie można w tym kontekście mówić). Klasa średnia całkiem niesłusznie utożsamiana jest bowiem z biznesem, choć oczywiście wielu jej przedstawicieli to także ludzie biznesu. Przedstawicieli klasy średniej nie można również w prosty sposób przyrównywać do elity intelektualnej. Zarobki nie są tutaj także wyznacznikiem klasyfikacyjnym.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku pojawili się w Stanach Zjednoczonych tzw. yuppie. Byli to młodzi ludzie, przedstawiciele wolnych zawodów, najczęściej z wielkomiejskich ośrodków, goniący za sukcesem, przez co pragmatyczni i niekonwencjonalni. Czy polski yuppie to dziś przedstawiciel klasy średniej? Wróćmy do analizy PIE, według której typowym reprezentantem klasy średniej jest osoba pracująca, niezbyt sytuowana, ale nie będąca też na dorobku. Polski przedstawiciel klasy średniej korzysta z przeobrażeń transformacji, lecz często (również z racji wieku) w niej nie uczestniczył.
Jak wygląda jego zaangażowanie społeczne? To najczęściej chodzący na wybory demokrata, potrafiący jednocześnie krytycznie patrzeć na poczynania swoich przedstawicieli. Przy czym krytycyzm ten nie zmusza polskiego yappi do większej aktywności, często pozostaje bierny. Co prawda dostrzega on mankamenty i patologie władzy, ale nie przekształca się to raczej w coś więcej niż wyświechtane „jest źle” lub „trzeba to zmienić”. Nie jest to oczywiście tumiwisizm, co to, tonie! Przedstawiciel klasy średniej raz na rok angażuje się przecież w akcje typu WOŚP, wspiera fundacje, jest empatyczny i odpowiedzialny. Na co dzień jednak, tak jak śpiewał Wojciech Młynarski, robi po prostu swoje. To mu bowiem najlepiej wychodzi i to stanowi dla niego przestrzeń, w której czuje się najbezpieczniej. Czasami tłumaczy taką postawę tym, że wciąż czeka na swoją kolej, lecz przypomina to raczej czekanie na Godota.
Polska klasa średnia jest pragmatyczna i ideowa zarazem. Stwierdzenie to brzmi jak paradoks? Zobaczmy… Przecież to ludzie zdeterminowani na osiąganie sukcesu, wojownicy na płaszczyźnie stratyfikacji społecznej. Poszukujący w życiu wartości trwalszych niż chwilowe przyjemności, takie jak praca, pieniądze, kariera. Takim aksjomatem, do którego chcą się odnosić, dla wielu jest religia, ekologia, wegetarianizm, pacyfizm, itd. Jednak nie czynią oni ze swych przekonań afirmacji, nie jest im to do niczego potrzebne.
Klasę średnią tworzą zatem ludzie zwykli, ludzie z naszego otoczenia. Niekoniecznie piękni, bogaci i młodzi. To po prostu ludzie żyjący, pracujący, funkcjonujący zwyczajnie. Może nawet za bardzo zwyczajnie. Często bowiem, ze względu na swoje przymioty – przedsiębiorczość, kreatywność, zapobiegliwość, ale też dystans do otaczającej rzeczywistości – mogliby nadawać ton naszej rzeczywistości i tworzyć nową jakość.
Autorem tekstu jest Marcin Jurzysta – politolog, doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki i nauczyciel w szkołach podstawowych, obecnie jeden z liderów Podkarpackiej Ekipy Szymona Hołowni. Zobacz wcześniejsze teksty naszego felietonisty:
Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Polskiego Kościoła zabawa w chowanego…
Dr Marcin Jurzysta: Hołowni pociąg prawdziwej zmiany /felieton/
Dr Marcin Jurzysta. Czego oczekujemy od Łukasza Szumowkiego? /felieton/