Nocny rejs po Jeziorze Soliński. Pijany sternik uderzył w brzeg.
Po blisko dwugodzinnych poszukiwaniach policjanci odnaleźli sternika łodzi, która uderzyła w brzeg Jeziora Solińskiego w okolicach miejscowości Myczków. Wcześniej udało im się zlokalizować 24-letniego pasażera łodzi. Obydwaj uczestnicy nocnego rejsu byli pijani.
Wczoraj wieczorem policjantów o pomoc poprosiła grupka mieszkańców województwa łódzkiego. Młodzi ludzie spędzali noworoczny czas w Bieszczadach. Podczas zgłoszenia, oświadczyli, że ich 24-letni kolega zapoznał się z miejscowym żeglarzem, z którym wypłynął w rejs po Jeziorze Solińskim. Z przekazanych informacji wynikało, że sternik łodzi, miał nią uderzyć w stromy brzeg, w rejonie miejscowości Myczków.
Policjanci pełniący służbę w Polańczyku, a w sezonie turystycznym pełniący służbę na wodach jeziora jako steromotorzyści wyruszyli z pomocą. Dzięki doskonałej znajomości terenu, szybko zlokalizowali młodego pasażera łodzi. Aby odnaleźć sternika, potrzebne były dłuższe poszukiwania. Z uwagi na nocą porę i obawy o życie i zdrowie mężczyzny, który zakończył rejs wbijając łódź w skarpę, zaangażowano do pomocy policjantów z Leska.
Po godz. 22, w lesie odnaleziono 51-letniego mieszkańca województwa lubelskiego, który przyznał się do sterowania łodzią żaglową wyposażoną w silnik elektryczny.
Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości uczestników rejsu. Obydwaj mężczyźni byli pijani – badanie alkomatem wykazało u nich po ponad 2,4 promila alkoholu w organizmach.
Sternikowi łodzi grozi teraz odpowiedzialność karna. Za kierowanie za sterowanie łodzią w stanie nietrzeźwości grozi kara pozbawienia wolności nawet do lat 2 oraz utrata uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi.