Czy opozycja może wygrać? /Felieton/

Jakub-Kopyto-arch-prywatne-225x300 Czy opozycja może wygrać? /Felieton/Kandydatka głównej partii opozycyjnej Małgorzata Kidawa-Błońska kandyduje, ale namawia do bojkotu wyborów. Szymon Hołownia zapowiada, że nawet jakby wygrał, to wybory zaskarży wyniki. Władysław Kosiniak-Kamysz systematycznie prze do przodu i przebija się przez coraz większe rzesze ludzi, ale wciąż ma problem. Robert Biedroń podobnie, lecz bez większego efektu. Ostatni z kandydatów opozycji Krzysztof Bosak niby jest, ale jakoś w ogóle go nie widać. O pozostałych kandydatach nawet nie wspominam. Andrzej Duda z kolei mimo ogłoszenia epidemii jeździł po kraju i de facto narażał zdrowie i życie swoich pracowników, a także osoby, z którymi się spotykał. Skończył kampanię na słynnym Tik-Toku, który został tak wyśmiany, że aż schował się i od tamtego czasu nie widzimy go zbyt często.

W sytuacji, gdy odbędą się – o ile faktycznie będą – wybory, to czy przy tak nikłej frekwencji możemy uznać je za ważne? Według mnie to będzie bardzo poważny problem, gdyż z jednej strony zwycięzca tych wyborów będzie mówił, że ma silny mandat, a przeciwnicy będą wypominali, że była mała frekwencja. Sam fakt chęci przeprowadzenia wyborów w tej sytuacji jest szaleństwem, ale taka jest polityka i mimo wszystko jest szansa, aby przedstawiciel opozycji mógł wygrać w II turze wyborczej. Do tej pory najpoważniejszym kandydatem opozycji na urząd prezydenta  RP była Małgorzata Kidawa-Błońska, ale przez ogłoszenie bojkotu większość wyborców Platformy Obywatelskiej zaczyna szukać innej perspektywy i widzi ją we Władysławie Kosiniaku-Kamyszu. Mówi się, że opozycja powinna być zjednoczona i mieć jednego kandydata, ale to pokazuje z jednej strony, że PiS jest mocarstwem, a opozycja kilkoma małymi państewkami, które w pojedynkę niczego nie będą w stanie dokonać. Błędem był również bojkot Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przez co PSL i Lewica zyskały na śmiałości i w tej chwili chętnie atakują Platformę Obywatelską, co zresztą potwierdzają słowa rzecznik SLD Anny Żukowskiej, że skoro PO się wycofała to normalne, że chcemy [przyp. My jako SLD] coś z tego ugrać. I rzeczywiście ma rację, dlatego też jeśli PO chce wrócić na właściwe tory, w których odgrywa główną rolę musi na nowo zdefiniować swoje jestestwo. W obecnej sytuacji nie jest to szczególnie trudne, gdyż obecna ekipa rządząca ma masę problemów, z którą sobie nie radzi, a są to chociażby problemy gospodarcze, rosnące ceny w sklepach czy gigantyczny problem ze szpitalami i Domami Opieki Społecznej, ale potrzeba silnej woli politycznej. Najbardziej sensownie zachowuje się Szymon Hołownia oraz Władysław Kosiniak-Kamysz, którzy właściwie walczą między sobą o miano tego drugiego na scenie politycznej, ale o tym kiedy indziej.

Według mnie wyborów 10 maja w formie korespondencyjnej nie będzie, a wszystko przez to, że ustawa o wyborach korespondencyjnych jest dopiero procedowana w Senacie i wróci dopiero najwcześniej 7 maja. Więc Sejm 7 maja, o ile przegłosuje wszystkie poprawki, a Duda podpisze ustawę 8 maja, to tym samym ustawa upadnie, gdyż nie będzie żadnych szans na to, by przeprowadzić wybory korespondencyjne podpisaną ustawą dwa dni wcześniej. Wyczuwam tu również wielką fetę, że opozycja wygrała w kwestii, że wyborów korespondencyjnych nie będzie, ale przecież… nikt nie mówi, że wyborów w normalnym trybie nie będzie! Tym samym liderzy opozycji, którzy zachęcali do bojkotu w tych wyborach, stracą najwięcej i de facto przyczynią się do zwycięstwa obecnego prezydenta, dlatego, że wyborcy opozycyjni byli wręcz zachęcani do pozostania w domu. Wyborcy PiS takiego przekazu nie mają i nie będą mieć! Może więc tak lepiej nie mówić o bojkocie, ale pokazać, że ma się coś do zaoferowania i przekonać ludzi mimo wszystko, aby zagłosowali? Jeśli większość opozycyjna uzna, że jednak nie; że lepiej zostać w domach i dać wygrać Andrzejowi Dudzie, niech lepiej wówczas przestanie mówić o obronie demokracji, gdyż wtedy się tylko pogrążają.

Podsumowując, te wybory są do wygrania, ale przy właściwej retoryce głównych liderów opozycji, gdyż jest ona tylko sprzyjająca liderom partii rządzącej. Kilku kandydatów musi się na nowo określić, jeśli chce myśleć o zwycięstwie, a powtarzam jest to możliwe poprzez wykorzystanie problemów z jakimi mierzy się partia rządząca. Do wyborów pozostało mniej niż miesiąc i można jeszcze sporo osiągnąć jeśli tylko będzie się chciało!

 

Politolog, mieszkaniec Stalowej Woli

Jakub Kopyto

Komentator i uczestnik życia politycznego na Podkarpaciu.

Polub i udostępnij