OpiniePolitykaPolska

Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Kłótnia prawicowej rodziny. Marazm nijakiej opozycji

Ostatnie tygodnie to na naszej scenie politycznej… No właśnie co? Trzęsienie ziemi? Teatr marionetek?  Czy może dobrze rozpisany scenariusz, na to jak ładnie, po angielsku wyjść z dość ryzykownego dziś przedsięwzięcia, jakim jest rządzenie. I zrobić to na dodatek tak, by ta kapitulacja wcale na kapitulację nie wyglądała, a spowodowała oddanie władzy w ręce skłóconej, bezproduktywnej, atroficznej i jałowej opozycji.

Po ostatnich zawirowaniach w obozie władzy nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że polska prawica znów się kłóci i znów zajmuje się sama sobą. Kłótnia ta rozgorzała w chwili, gdy Polska stoi przed ogromnym problemem wywołanym z pandemią koronawirusa (coraz więcej zakażeń), związanej z tym niepewną sytuacją gospodarczą, a także niepokojami międzynarodowymi.  Głosowanie ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych ujawniło, że PiS i jego pretorianie nie są wcale tak zgodni jak się dotąd nam wydawało, a wsparcie sił związanych z Tadeuszem Rydzykiem nie jest bezwarunkowe. Jarosław Kaczyński dowiedział się, że może mieć problem nie tylko z koalicjantami, ale również wewnątrz swej własnej partii. Wszystko to przypomina lata dziewięćdziesiąte, gdy władza dana braciom Kaczyńskim przyczyniła się do rozpadu prawicy.

Oczywiście ktoś może zarzucić, że powyższe ustalenia są jedynie uproszczeniem, że w polityce nie można stosować przełożenia „jeden do jednego”. To prawda. Schematy jednak często się powtarzają i nawet jeśli w inny sposób pewne kwestie wtedy i dziś są akcentowane, to jednak  skutek zdaje się być prawie identyczny.  Spójrzmy:

  1. W latach dziewięćdziesiątych zauważalne były na prawicy tendencje zmierzające do interwencjonizmu gospodarczego , oraz przeciwnie – postulaty ochrony rynku i własności prywatnej.  Dziś w Zjednoczonej Prawicy mamy etatystów z PiS i umiarkowanych liberałów od Gowina. Ci drudzy są niechętnie przyjmowani przez tych pierwszych, co ostatnio dobitnie wskazał przewodniczący „Solidarności”, niebędący co prawda członkiem PiSu, ale jawnie PiS wspierający.
  2. W latach dziewięćdziesiątych ponadto już rysował się podział na prawicę prounijną i eurosceptyków. Dziś natomiast widzimy chcącego jakiegoś miejsca dla Polski na arenie europejskiej Mateusza Morawieckiego (pytanie na ile to chcenie jest autentyczne), oraz nieukrywającego swego eurosceptycyzmu Zbigniewa Ziobrę.
  3. Już w latach dziewięćdziesiątych prawica dzieliła się też na część otwartą na różne nurty kulturowo – religijne, oraz tę zachowawczą, która słowami Marka Jurka uważała, że Polska, z racji swych chrześcijańskich korzeni, powinna zajmować szczególne miejsce w Europie i świecie. Jak przez kalkę tamtą sytuację możemy porównać do dzisiejszych, wypowiedzi posła Przemysława Czarnka, których nie można określić inaczej jak tylko w jeden sposób (…) a z którymi  nie koniecznie chcą się też  utożsamiać nawet politycy jego własnego obozu!

Oto dowody na to, że prawica w Polsce się kłóciła zawsze. A gdy rządziła, kłóciła się jeszcze bardziej, bo wówczas nie tylko o  program, ale i o stołki chodziło, co również teraz, z zażenowaniem obserwujemy.

Między przeszłością a teraźniejszością jest  jedna, ale dość spora różnica. Oto bowiem lewicowo – ludowa opozycja potrafiła zarówno w latach 1991 – 93, jak  i 1997 – 2001 skrzętnie wykorzystać ową kłótliwość, pazerność  i niekompetencję skrajnej prawicy. Dzisiejsza – liberalna? lewicowa? ludowa? i nacjonalistyczna (sic!) opozycja tego absolutnie nie potrafi. Koalicja Obywatelska zajmuje się sama sobą, czasem tylko zerkając czy  zza pleców nie wyskoczy jej konkurencja w postaci Ruchu Hołowni. Lewica chce się jednoczyć. Jednak już dziś wiadomo, że połączenie socjalizmu Zandberga z liberalizmem Biedronia nie będzie możliwe. PSL zastanawia się jak nie utonąć.  Prezydencki wynik prezesa tej formacji bardzo podkopał bowiem morale ludowców. Aaaa! Jest jeszcze  Konfederacja… wewnętrznie niespójna  i rozedrgana. Nie potrafiąca ustalić wspólnego przekazu. Zestawienie wypowiedzi panów Mikkego, Bosaka i Brauna nadaje się na scenariusz dobrego kabaretu.  Jak zatem taka różna, targana wewnętrznymi, partyjnymi problemami opozycja może powiedzieć Polkom i Polakom by nie ufali PiSowi? Nie może! Ponieważ oprócz bycia anty – PiSem nie ma nic do zaproponowania.

Czy Zjednoczona Prawica zafundowała nam właśnie polityczne trzęsienie ziemi? Wątpliwe. Nie chodzi  o to, że to jest teatr, maskarada, że oni niebawem jakoś skonsumują pojednanie i będzie jak dotąd. Obawiać się tu należy czegoś wręcz odwrotnego. Tego mianowicie, że w efekcie przesilenia politycznego do wcześniejszych wyborów jednak faktycznie dojdzie. I co z tego? Skoro opozycja jest dziś w takiej sytuacji, w takiej intelektualnej  i programowej atrofii,  że nie będzie chciała i potrafiła wziąć odpowiedzialności za stery państwa…

 

Marcin Jurzysta – archiwum prywatne.

Dr Marcin Jurzysta – politolog, doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki i nauczyciel w III LO w Rzeszowie. Obecnie koordynator polityczny Ruchu Polska 2050 na Podkarpaciu. Zobacz wcześniejsze teksty naszego felietonisty:

Dr Marcin Jurzysta: Hołowni pociąg prawdziwej zmiany  /felieton/

Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Anty rewolucja

Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Wizyta Andrzeja Dudy w USA. Czyli o wstawaniu z kolan słów kilka

Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Prawdziwy czas decyzji dopiero przed nami…

Dr Marcin Jurzysta. Felieton: Wataha

Polub i udostępnij