Edukacja seksualna – obalamy najpopularniejsze stereotypy i mity

Edukacja seksualna to temat niezwykle popularny, zwłaszcza w ostatnim czasie. Podział opinii społeczeństwa jest wyraźnie zarysowany i wskazuje, iż znaczna część wyborców prawicy nie popiera przekazywania dzieciom takich wiadomości. Jednakże w wielu przypadkach przeciwnicy edukacji seksualnej nie mają pojęcia co oznacza termin ,,edukacja seksualna” oraz co tak naprawdę przewiduje dokument WHO w tej sprawie.
Skąd więc problem z niedoinformowaniem?
Odpowiedź jest prosta, otóż wiele osób sceptycznie nastawionych w tej kwestii opiera swą wiedzę na powielanych stereotypach, a także nigdy nie czytali dokumentu światowej organizacji zdrowia. Natomiast spora część pozostałych przeciwnicy wspomnianej edukacji, którzy postanowili przeczytać wytyczne organizacji, zapoznała się jedynie z matrycą, pomijając pozostałe rozdziały.
Czym jest matryca?

Matryca to tabela zawierająca, w jakim przedziale wiekowym należy poruszać dane tematy. Jednakże faktem jest, iż matryca bez uwzględnienia poprzednich rozdziałów dokumentu WHO, a także badań naukowych i odpowiedniej wiedzy medycznej może budzić niepokój i przywoływać wiele pytań.
Jak brzmi prawidłowa definicja edukacji seksualnej?
Istotną kwestię odgrywa odpowiednie zrozumienie terminu ,,edukacja seksualna”. Amerykańskie słowo ’sex’ oznacza płeć. Tym samym edukację seksualną nie należy definiować jako edukacji jedynie o stosunku seksualnym, lecz także jako edukację o płci i tożsamości płciowej (więcej na ten temat w dalszej części artykułu).
Do konkretów
Poniżej znajduje się pięć stereotypów i pomówień, które można bezproblemowo obalić czy też sprostować analizując całość wytycznych WHO odnośnie poruszonej edukacji.
,,Wytyczne zostały przygotowane nierzetelnie.”
To oczywiście nieprawda. W rozdziale ,,Bibliografia” znajdziemy blisko sto dwadzieścia pozycji (dokumenty, książki, prace naukowe), na których bazowano całą podstawę programową. Tym samym poruszane tematy mają poparcie naukowe.
,,To jawne gorszenie i seksualizacja dzieci!”
Zależy co rozumieć przez wspomniane ,,gorszenie” jednostki. Jeśli rozumieć to słowo jako przekazywanie informacji na temat: anatomii, prokreacji, antykoncepcji, orientacjach seksualnych, istocie samooceny, ważnych kwestiach zdrowotnych i psychologicznych to owszem edukacja seksualna będzie gorszyć dzieci. Lecz jeśli wymienione elementy sprawiają, iż obywatel – mówiąc kolokwialnie – ,,stacza się”, to powinno zakazać się sporej części materiału nauczanego na lekcjach biologii czy wychowania do życia w rodzinie.
,,Przedstawiony program WHO jest niezmienny i rodzice nie mają na niego wpływu.”
W celu obalenia tegoż stwierdzenia wystarczy przywołać dwa fragmenty dokumentu:
,,Dzieci przed 4 rokiem życia będą uczone masturbacji.”

Owszem, jest wprost napisane o masturbacji. Więc jak obalić to stwierdzenie? Otóż prawdą jest, że przewiduje się omówienie tego tematu, lecz problem dla wielu stanowi prawidłowa interpretacja. Tutaj pojawia się konieczność zapoznania z badaniami.
Zjawisko masturbacji w wieku dziecięcym oficjalnie zanotowano w 1987 roku przy użyciu USG na ciężarnej kobiecie. Po długich obserwacjach badacze doszli do wniosku, iż wspomniana czynność jest naturalna i występuje u dzieci w różnym momencie dzieciństwa. Od wielu lat uspokaja się zaniepokojonych rodziców, gdyż wiele dzieci zupełnie przypadkowo odkrywa przyjemność z masturbacji, np. przez zwyczajną, dziecięcą ciekawość swego ciała.
,,Edukacja seksualna skupia się jedynie na czerpaniu przyjemności.”
W dokumencie WHO – dokładnie w matrycy – wielokrotnie zapisano kwestie: postawy asertywnej, emocji, uczuć, zaufania, samoakceptacji. Dodatkowo program porusza temat: akceptacji swojej tożsamości płciowej, coming-outu, chorób (HIV, AIDS, itp.), antykoncepcji, tolerancji, otwartości, różnorodności w społeczeństwie i wiele innych. Tym samym edukacja seksualna według standardów WHO ma informować również o: istotnych postawach społecznych, sferze emocjonalnej, poczuciu miłości, istocie samoakceptacji i kwestiach medycznych.
Jest jeszcze wiele pomówień i stereotypów, które wymagają sprostowania. Jednak wiele zarzutów przedstawionych przez organizacje prawicowe, np. Instytut Ordo Iuris, są błędne. Dyskusje w mediach społecznościowych pokazują, że aby ostatecznie rozstrzygnąć kwestie wprowadzenia edukacji seksualnej, należy dokładnie przedstawić społeczeństwu dokument WHO.
Autor: Jakub Mazur